Witam wieczorną porą.
Pragnę dziś podzielić się wrażeniami o książce, którą ostatnio przeczytałam.
Zaczęłam ją jakoś pod koniec Listopada zeszłego roku. Mimo, iż czytało się ją rozdziałami, to przeczytanie 798 stron wymagało nieco czasu. Zresztą, nie wiem jak wam, ale ja wprost kocham czytać w łóżku. Po całym dniu ciepła kołderka i książka, to balsam dla duszy :D
Tak, ale do rzeczy.
Główny bohater Humphrey Adams, historyk sztuki, jest człowiekiem którego można opisać jako twardo stąpającego po ziemi. Wszelkie wątpliwości stara się wyjaśnić logiką. Z całą pewnością nie jest marzycielem.
Jego przygoda zaczyna się, kiedy celowo oddala się od wycieczki po Watykanie i wiedziony ciekawością wchodzi do małego pomieszczenia, które okazuje się być częścią rozległego labiryntu. Zmysł badacza nakazuje mu zbadanie otoczenia, co też czyni. Labirynt przemierza wiedziony tajemniczym słowem 'Silverstre'. W swej podróży, która w odczuciu Adamsa zdaje się być snem, napotyka na swej drodze mówiące posągi. Posągi te ożywają, mówią do niego, bądź po prostu starają się go zabić.
Adamsowi udaje się pokonać labirynt i wychodzi do pierwszego z trzech światów. Pierwszy świat jest pełen absurdów i sprzeczności jak np. wykorzystywanie ludzkich kości jako rzeźb (niestety nie pamiętam dokładnej nazwy tego).
Dzięki swej inteligencji Adams odkrywa klucz i ucieka z tego świata.
Na tym zakończę opis, gdyż mogłabym jeszcze streścić niechybnie całą książkę :D
Oprócz niezwykłości owych światów z którymi styka się bohater godne podziwu są bardzo szczegółowe opisy. Momentami mogą nudzić, ale wystarczyło skupić nieco bardziej uwagę i miało się wrażenie, że stoi się tuż obok bohatera. Można by zobaczyć to, co on widzi, a może odczuć i jego myśli...
W samym bohaterze podziwiam jego determinację i umiejętność dostosowania się do aktualnej sytuacji. W swej drodze do zrozumienia pełnił różne życiowe role (jest np. niewolnikiem, dowódcą). Mimo tych skrajności jakiś doświadczał nie narzekał na zły los, a wręcz akceptował i starał się zrozumieć. Nadal zastanawiam się co pomogło mu uciec z tych dziwnych światów... inteligencja, wola przetrwaniania, a może przyjmowanie życia jakim jest i nie kwestionowanie go?
Muszę przyznać, iż Pan Huberath pisze w tak niezwykły i intrygujący sposób, że nie mogę się doczekać wizyty w naszej bibliotece. Może mają inne publikacje tego autora.
"Książka jest niczym ogród, który można włożyć do kieszeni".
Przysłowie chińskie
Hm ciekawa książka.
OdpowiedzUsuń