Obserwatorzy

sobota, 11 maja 2019

509. Krosno z rurek pcv

Witajcie moje drogie,
ostatni raz miałam kanwę w rękach jakoś w lutym. Wróciłam do haftu zaledwie kilka dni temu...

Brzmi jak wyznanie na spotkaniu odwykowym cha cha! Ale tak wszyło. Hafciarski czas zatrzymał mi się na kocim kalendarzu.
Pracę przy nim rozpoczęłam na kanwie 14 ct. Planowałam wyszyć cały kalendarz na jednym kawałku. Powstał pierwszy kot, zaczął powstawać drugi i coś pękło...

Przy dużych kawałkach kanwy podczas pracy składam ją na mniejsze paski, by lepiej chwycić.


Tak się kiedyś nauczyłam. W efekcie po ukończeniu pracy powstawały paski, które nie zawsze chciały ładnie się wyprostować. Pranie i prasowanie nie dawało efektu kanwy sprzed pracy. Prostej i bez zagięć.

Ciągnęło mnie do haftu niemiłosiernie, więc postanowiłam poszukać rozwiązania. Takiego, by kanwa ucierpiała jak najmniej, a praca była przyjemna. Tamborek? Nie. Nie chciałam trzymać kanwy w ręku. Krosno? Hmm... tu przycupnęłam na dłużej. Przeglądałam neta, ale to co znalazłam nie przemawiało do mnie osobiście. Miałam kiedyś krosno. Kupiłam, złożyłam i 15 min. później złożyłam ponownie i sprzedałam.Wówczas nie mogłam się odnaleźć z tym sprzętem.

Postanowiłam jednak zrobić swoje krosno. Wg własnego wyobrażenia.

Tak więc, przy okazji wizyty małżonka w Gorzowie załapałam się na przyczepkę prosząc o wysadzenie przy Castoramie. Tam kupiłam rurkę pcv i kilka złączek pasujących do mojej wizji krosna. Wyobraźcie sobie mnie idącą przez miasto z 4 metrową rurą i zajmując całą długość przejścia dla pieszych. Ubaw po pachy ;-)
Ale udało się!


W domu, w ferworze emocji pocięłam rurkę na kawałki pasujące do kanwy, którą chciałam naciągnąć i... zabrakło rury. Heh... nie ma to jak babskie majsterkowanie. Pocięła, ale nie pomierzyła wcześniej.
W kobiecym stylu wykombinowałam nowe rozwiązanie i krosno wygląda tak.


Każdy może takie zrobić samodzielnie w domu.
Potrzebne są 2 rury pcv o tej samej średnicy oraz pasujące złączki (lepiej od razu sprawdzać w sklepie, bo każda firma robi po swojemu nie pasują do innych)

Do tej wersji potrzebowałam złączek kątowych z trzema rozgałęzieniami.

O razu wiadome było, że nie może powstać sześcian. Musi być lekki pochył, więc dwie rurki są krótsze. Ponieważ to inna średnia musiałam improwizować z taśmą klejącą.

Tak wygląda kanwa nawinięta na krosno. Oba brzegi obwiązałam muliną, aby się nie przesuwała.
Do sprawdzenia mam jeszcze dwa inne pomysły na trzymanie kanwy. Zobaczymy który lepszy.

Symboliczne pierwsze krzyżyki na nowym wynalazku ;-)

Symboliczne, bo przypomniało mi się, że jeszcze inny haft czeka na opracowanie i jest mega priorytetowy!
Oczywiście nie jest to w 100% to o czym marzyłam, ale bliżej ideału niż początkowo. W planie mam jeszcze inną konstrukcję. Kiedy dokupię rurki z pewnością zobaczycie efekt.

Podsumowanie:

Takie wnioski wyciągnęłam z dotychczasowej pracy.
Plusy
1) Takie krosno wymusiło zmianę postawy. Plecy muszą być proste.
2) Nie ma konieczności trzymania kanwy w ręku
3) Kanwa nie jest pognieciona
4) Nie boli nadgarstek od trzymania kanwy w ręku

Minusy
1) Gabaryty. Nie ma opcji złożenia i wygodnego schowania. 
2) Po dłuższej pracy lewa ręka jest zmęczona.



A jakie są wasze doświadczenia z krosnem? Wyszywacie czy raczej unikacie współpracy?

13 komentarzy:

  1. Krosna nie próbowałam właśnie ze względu na gabaryty, no i to, że ja często wędruję z moimi haftami - między domem rodzinnym a miejscem, gdzie mieszkam na co dzień... Tamborek też mnie nie lubi - nie umiem robić ładnych krzyżyków... nauczyłam się na palcu i tak mi zostanie... starego konia ciągnąć nie nauczysz, jak mawia mój tata...

    OdpowiedzUsuń
  2. Duże projekty haftuję tylko na krośnie już ładnych parę lat, a małe na tamborku. Początkowo miałam problem z organizacją rąk: która na górze a która na dole, aż w końcu opanowałam technikę haftu i teraz nie wyobrażam sobie haftowania na tamborku i zawijania nadmiaru kanwy oraz bolącego nadgarstka. Krosno mam małe, takie do trzymania na kolanach - ma szerokość 40 cm i jestem z niego bardzo zadowolona.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krosna nigdy nie próbowałam, bo mam małe mieszkanko... Chociaż przy moim obecnym hafcie pewnie byłoby bardzo przydatne. Pozostaję jednak przy tamborku, dałam radę wyszyć Haeda 56x77 cm na tamborku o śr, 20 cm, więc jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie używam krosna, ani Fajnie Ja. Jakoś najlepiej szyję mi się w ręku. A tobie gratuluję pomysłu 😀

    OdpowiedzUsuń
  5. Do krosna i do tamborka jakoś mi nie po drodze. Choć tamborki posiadam jeszcze po babci, jedno nawet z takim uchwytem, który można zamontować na blacie stołu.
    Zawsze haftuję w ręku i tak mi najwygodniej :) Gratuluję jednak pomysłowości w tworzeniu własnego krosna, bo ja zupełnie nie techniczna jestem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam krosno z rurek pcv, zrobiłam je tak na próbę, by dowiedzieć się co tak naprawdę będzie mi służyć. I już wiem, że z drewnianego, kupionego wcześniej nie byłabym zadowolona. Narazie moje krosno potrzebuje małej przeróbki, ale ogólnie to jestem z niego zadowolona. Na rurki pod kanwą nakleiłam białą piankę i do trzymania materiału kupiłam takie plastikowe uchwyty do rurek. Marzy mi się jeszcze takie duże, stojące na większe hafty, no ale do takiego to musi być miejsce w mieszkaniu, a takiego narazie mi brak.
    Twoje ma potencjał i chętnie poczytam o dalszych modyfikacjach, bo może coś podpatrzę:-) Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja kupiłam sobie krosno do HAEDa i jakoś się przyzwyczaiłam. Ale mam już problemy z nadgarstkiem od trzymania tamborka więc chętnie podejrzałam Twoją konstrukcję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. myślałam nad krosnem drewnianym co są dostępne na allegro ale z racji tego że tak "dużo" wyszywam odpuściłam sobie. Ogólnie mam tą samą zasade co Ty, a mianowicie starałam się zwijać kanwę ale różnie to wychodziło. Nie mniej zdawałam sobie sprawę, że może sie połamać więc raz zwijałam ją w jedną stroną a pózniej przewijałam na drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezły pomysł. Też się za czymś rozglądam, bo mam duży obraz do wyszycia. Pozdrawiam 😁

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomysł bardzo fajny, jeszcze kilka prób i dojdziesz do ideału :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Potrzeba matką wynalazku , jak baba czegoś potrzebuje poradzi sobie zawsze. Brawo TY !!
    Super pomysł z tymi rurkami, ale jak tak sobie patrzę to ja bym ta kanwę chyba nawinęła odwrotnie, znaczy się pod spód. Ale... nie znam się w sumie bo ja wyszywam tylko w rękach , może dlatego ze nie wyszywałam jeszcze niczego bardzo dużego.
    Chętnie popatrzę na kolejne modyfikacje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluje pomysłu i wykonania, ja niewyszukana takich wielkich obrazów, moze raz w życiu miałam okazje ale z Krosna nie korzystałam ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam krosno drewniane i to duże. Sprawdza się świetnie, szczególnie przy projektach, które wymagają spojrzenia na całość podczas haftowania. Odpada przekładanie fragmentów kanwy,a sam haft nie jest tak pognieciony. U mnie jedyny minus to ciężar krosna. Żeby wyszywać muszę je oprzeć na stoliku. Ale tak naprawdę problem się rozwiąże gdy pokuszenie się o zakup stojaka do kompletu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję,
za czas, jaki mi poświęcasz,
za mądrość, którą się dzielisz,
za szczerość, której nie szczędzisz.