dziś przychodzę z haftem ze wzoru "Ślubny taniec". Jak pamiętacie zaplanowałam sobie test. To był pierwszy wzór, w którym dopierałam podwójne nitki. By zweryfikować swoje umiejętności, postanowiłam samodzielnie wyszyć własny wzór. W Sierpniu zabrałam się za pracę i zaraz po tym, jak wszyłam plecy Panny Młodej (to one oraz twarze mają mieszankę) odłożyłam krosno za plecy...
Ostatni raz pokazywałam postępy tu. Był to Sierpień.
Na blogu ledwie ukazała się głowa młodego. Kolejne postępy pokazywałam na FB.
Tygodniami nie tykałam igły - wzory wbrew pozorom pochłaniają sporo czasu - i czegoś mi brakowało i to bardzo. Mam już chęć wyszyć kolejne części z "Magii róż", ale oba krosna są zajęte. Trzeba było coś z tym zrobić i to szybko! Wymyślałam sobie, że spróbuję każdego dnia wyszyć przynajmniej 3 nitki. Niewiele, prawda? No i zaczęło się. Pierwsze dni były dziwne. Jakby moje ręce zapomniały jak się wyszywa, ale później poszło migiem i nawet po męczącym dniu przysiadam do haftu i robię trzy niteczki, a czasem więcej (jak się zapomnę ;-)
Pomyślałam przy okazji, że fajnie będzie zorganizować akcję. Może inne hafciarki też to zmobilizuje do działania. Zaproponowałam akcję na swojej stronie FB z hasz tagami #trzynitki #3nitki. Z tego, co widzę kilka dziewczyn dołączyło. Cieszę się i trzymam za nie kciuki.
A tak wyglądają moje postępy w ślubnym hafcie. Zaczęłam 13.10.2019 i pomijając dwa dni przerwy na rzecz innego haftu, dziś kończę pierwszy etap i przewijam kanwę dalej.
Co myślicie o takiej nitkowej mobilizacji? Wiele z was jej nie potrzebuje, bo śmigacie z igiełkami jak torpedy, ale te, które mają chęć się przyłączyć, serdecznie zapraszam. Nie ma tu kar, a nagrodą będzie ukończenie wymarzonego haftu wcześniej.
Gif z postępów
I każde zdjęcie osobno
Na dziś tyle. Kolejna odsłona niebawem, a potem koty i kolejne hafty.