Witajcie moje drogie,
prowadzenie firmy nauczyło mnie kilku rzeczy m.in. szybkiego podejmowania decyzji, co daję na plus. Ostatnio stanęłam choćby przed sytuacją wymagającą szybkiej decyzji.
Dotychczas (dobre 2 lata z hakiem) pracowałam na maszynce Press Boss.
Zdjęcie z neta (moja maszynka jest rozkręcona)
Przez ten czas sprawowała się wyśmienicie, biorąc pod uwagę, iż używałam jej do produkcji, a nie hobbystycznego użytkowania. Przyszedł jednak moment zużycia i zaczęły pojawiać się pierwsze problemy. Pękł korpus! Kto się z tym zetknął, wie, że to już po maszynce. Przez FB znalazłam Panią zajmującą się naprawą takich rzeczy. Miało to kosztować ok 200 zł (z przesyłkami).
Z pomocą przyszedł jednak małżonek, który ostatnio stał się 'Złotą rączką' w domu. Naprawia co tylko się da. Naprawił maszynkę! :D Po tej interwencji maszynka pracowała jeszcze kilka miesięcy. Pamiętajmy jednak, że to metal, a nie kość. Pękniecie się nie zrośnie. Zostało połączone płytką, która z czasem się wygięła. W konsekwencji maszynka znów odpadła. Tym razem nie było wyjścia. Mąż podjął się ponownie do niej zajrzeć. Ja jednocześnie zdecydowałam kupić drugą. W razie czego będą dwie do pracy.
Przez weekend szukałam odpowiedniej. Hmm zadanie na miarę szukania Atlantydy. Jest tego tyle, że można oszaleć. Mając jednak doświadczenie i wiedzę do czego będzie potrzebna, zadanie było nieco łatwiejsze.
Wybrałam
Big shot plus.
Maszynka dojechała i od ponad tygodnia współpracujemy. Dziś nadarza się okazja by napisać kilka słów tytułem wstępu. W planie również mam recenzję obu maszynek :)
* * *
Na zakończenie przypominam jeszcze o nowej zabawie we wspólne wyszywanie, czyli SAL z kotami. Zapisy
TU